-Dzień dobry.- odezwała się mama, przy tym uśmiechając się do Justina. Mnie to by zjechała, za to że się spóźniam a mu się upiekło ? Ta sprawiedliwość.
-Dzień dobry.-wymamrotał obojętnie, siadają na przeciwko mnie. Poważnie ? Czy on to robi umyślnie ? Dobra, nie miał wyboru, bo tylko te miejsce było wolne. Przesadzam.
-Smacznego.-powiedział tata chwytając za kubek kawy.
Jeszcze kilka minut temu dosłownie zjadłabym wszystko a teraz ? Teraz nie miałam ochoty na nic. Albo to jakieś problemy zdrowotne, albo człowiek siedzący na przeciwko mnie. Jak to wytłumaczyć, żebym nie wyszła na idiotkę ? Pomyślcie, że coś zostaje mi na zębach, no właśnie. Jak ja rozglądałam się po stole, on jadł już 2 kanapkę.
-Nina, zamiast gapić się w ten stół może jednak coś zjesz ?- powiedział ojciec.
-Tak,tak...-wymamrotałam pod nosem i z przymusu wzięłam na talerz parówkę. Usłyszałam cichy chichot, od razu spojrzałam na Justina. Nie myliłam się to był on. Spojrzał na mój talerz. Wiedziałam o co mu chodziło, pokręciłam poirytowana głową. Ten chłopak ma naprawdę bujną wyobraźnię, żeby skojarzyć sobie parówkę z penisem. Och, powiedzmy, że jest jakieś podobieństwo ale żeby od razu cieszyć mordę ? Witamy w przedszkolu, no dobra może nie w przedszkolu bo tam jeszcze o takich rzeczach się na ucho nie słyszało. Chociaż tu mam wątpliwości. Nie wiadomo co w obecnych czasach mają w głowie takie dzieci. Może są bardzie poinformowani ode mnie ? Tak, teraźniejszość.
-Wiesz, że Justin jest tu nowy. Twoim zadaniem będzie oprowadzenie go po szkole.- zakomunikowała mama.
Wspaniale, jeszcze będę musiała go w szkole znosić. No po prostu, lepiej być nie mogło.
-Jasne...-odparłam bez przekonania.
Dobra, idźcie do samochodu, bo się jeszcze spóźnicie.- rozkazał ojciec.
Szybko wyszłam z domu i wsiadłam do auta, jak najszybciej. Chciałam zająć miejsce z przodu i mi się udało. Chwilę potem doszedł tata no i Justin, który nie był zadowolony z swojego miejsca. I o to chodziło. Cóż życie jest brutalne. Patrząc na jego minę uśmiechnęłam się do siebie.
-Co macie na pierwszej lekcji ?-zapytał ojciec, nie spuszczając wzroku z drogi.
-Jeżeli dobrze pamiętam to biologię.-oznajmiłam.
-A ty Justin ?-zwrócił się do Justina.
-Nie wiem, niby skąd mam to wiedzieć.- odezwał się nie zbyt miło.
-Może ty Nina wiesz ?-spojrzał na mnie tata.
-Tak, cały plan mam wyryty na pamięć.
-No widzisz Nina...
-To nie było na serio.-przerwałam, kręcąc głową.
Moment a nasze auto stanęło na przeciwko szkoły. Gwałtownie otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu, Justin zrobił to samo ale o wiele wolniej.
-Cześć.-pożegnałam się z tatą i jak najszybciej chciałam oddalić się od samochodu i rzecz jasna od samego Justina. Niemal biegłam, dawało efekty. On znajdował się jeszcze obok samochodu, a ja miałam wchodzić do szkoły, no właśnie, miałam...
-Miałaś mnie oprowadzić pamiętasz ?-usłyszałam jego głos daleko za moimi plecami. Stałam sztywno i zastanawiałam się co robić. Udawać, że jestem głucha a może mu pomóc, narażając siebie samą na plotki. Tak w ogóle co skomplikowanego jest spojrzeć na rozkład sal, który jest wywieszony na widoku ? Poważnie to takie trudne ? Trzeba być geniuszem z matematyki, umieć cholerne pierwiastki ? Nie, wystarczy posiadać umiejętność czytania, lub chociaż składania literek. Czyżby go to przerosło ? Poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Justinem. Znowu serce zaczęło przyspieszać. Co on w sobie do jasnej cholery ma, że powoduje u mnie takie a nie inne emocje ? Może to te brązowe, niepokojące oczy, ten dotyk...
-Na co czekasz ?-przerwał tą chwilę, która dla mnie była wiecznością. Ocknęłam się i odwróciłam na pięcie, stojąc wprost drzwi.
-Jeżeli nie wiesz, tymi magicznymi drzwiami wchodzimy do szkoły.- powiedziałam lekko drwiąc z niego.
-Żartujesz ? Myślałem, że do Narni.-odparł i wszedł do środka. Przewróciłam oczami i weszłam za nim. Szliśmy przez zapełniony korytarz, co nie było dziwne. Dziwne było to, że oczy każdego były skierowane na naszą dwójkę, w szczególności na niego, Justina. Wychodzi na to, że nie tylko na mnie robi wrażenie. Chyba, źle to określiłam. Ich twarze pokazywały co innego. Zamieszanie. Te niepokojące spojrzenia. Wszyscy szeptali do siebie co też nie należało do normalności, przynajmniej dla mnie. Jestem pewna, że dla Justina to codzienność, jest kim jest. No właśnie kim ? Kim musi być żeby ludzie tak na niego reagowali ?
-Chodźmy sprawdzić twój plan lekcji.- zaproponowałam tak aby nikt nie spostrzegł, coś mnie łączy z Justinem.
-Taa, prowadź.- odparł obojętnie, rozglądając się po szkole.
Nie zwracał uwagi na ten cały szum wokół niego, ja też się starałam. Podeszliśmy do tablicy, gdzie znajdowały się różne ogłoszenia i nasz cel, plan lekcji.
-Chyba ich popierdoliło, z rana mam się uczyć matematyki..- warknął sam do siebie.
-Cóż, przyzwyczaj się.
-Nie każ mi co mam robić.
-Nie masz wyjścia.
-Właśnie, że mam ale z niego nie skorzystam, tym razem \.- powiedział opierając się o ścianę.
-Ty pewnie nie opuścisz żadnej lekcji, wagary nie wchodzą w grę.- dodał, posyłając w moją stronę szyderczy uśmiech.
-Nic o mnie nie wiesz.- szepnęłam znowu aby nikt niczego nie zauważył.
-Wiem więcej niż Ci się wydaje.- zaśmiał się.
Pokręciłam głową. Próbowałam nad sobą zapanować. Nie chciałam wybuchnąć przy wszystkich. Dobra, nie odważyłam bym się powiedzieć złego do Justina.
-Widać, że jesteś tchórzem. Boisz się opinii innych. Nie udawaj, że mnie nie znasz suko.- warknął, patrząc się na mnie.
Co miałam powiedzieć ? Zaprzeczyć ? Ale to wszystko prawda. Tak, dokładnie tak. Jestem tchórzem i wreszcie ktoś mi to powiedział w oczy.
-Dobra daj mi spokój.- powiedziałam na skraju załamania. Widziałam to jak wszyscy, co do jednego zerkali na nas, co było najlepsze wcale nie próbowali się ukrywać, wręcz przeciwnie. Idioci. Miałam wrażenie, że ja wiem najmniej. Czułam się obco bo oni wiedzą a ja nie. Mimo to widzę w nim coś niepokojącego, nie mając świadomości co. Zadzwonił dzwonek Jedyny ratunek. Gwałtownie odwróciłam się w stronę swojej klasy. Chciałam jak najszybciej się tam znaleźć, żeby po pierwsze zejść z oczu tym frajerom a po drugie (to główny powód) nie być już w obecności Justina.
-Nie pokażesz mi gdzie jest sala matematyczna ?-poczułam jego dość mocny uchwyt, trzymał mnie za ramię.
-To się pospiesz bo oboje się spóźnimy.- zakomunikowałam, kierując się w przeciwną stronę.
-Koniec świata.- zaśmiał się i ruszył za mną.
Każda minuta dłużej spędzona w jego towarzystwie, sprawiała, że mój stan psychiczny się pogarszał. Jeszcze raz powie coś tak samo mądrego a wyląduję w psychiatryku.
-Sala matematyczna.- wskazałam na drzwi.
Cholernie skomplikowana trasa. Cały czas prosto, nawet GPS tutaj nie pomoże.
-Widzisz jak chcesz to potrafisz. -zaśmiał się a potem oblizał usta. Muszę to przyznać, gdy się uśmiecha wygląda cholernie seksownie. Co dopiero jak oblizuje usta. Gdy się złość no też źle nie wygląda.. I gdy stoi oparty o ścianę... Kurwa on ma to w sobie. Ma też odpychający charakter, to go psuje.
-Powodzenia.-wydusiłam z siebie. Miałam nadzieję, że usłyszę no nie wiem "dziękuję" ale widocznie to dla niego za wiele. Czy on kiedykolwiek używa tego słowa ?
-Na szczęście to kopniak w tyłek pomaga.- powiedział podnosząc lewą brew do góry. To było zabawne, kopnąć to go mogę ale w inną część ciała, tą z przodu.
Odwróciłam się i poszłam do swojej klasy. Miałam go dość, co nie powinno nikogo dziwić.
Coraz bardziej zaczyna mnie denerwować ta suka. Nie dość, że próbuje być miłą i robi mi łaskę, że po szkole mnie oprowadza to jeszcze udaje, że mnie nie zna. Ja się tak nie bawię. Albo przejdzie jakąś zmianę, albo, albo zobaczy jak ja potrafię zabawić się ludźmi.
Ciągle stałem przed salą. Minęło jakieś 10 minut lekcji. Po cholerę mam iść na resztę, nie opłaca się. Z drugiej strony mogę mieć problemy, a mam czym sobie głowę zawracać. Pierwszy dzień, pierwsza lekcja i już nieobecność. W sumie mogę wmówić nauczycielowi, że bus mi uciekł albo mnie przycisnęło. Kupią to. Nie takie kłamstwa wciskałem, nie takim ludziom.
Ostatecznie postanowiłem jednak stać wyjść na grzecznego chłopaka i iść na lekcję. Otworzyłem drzwi. Sam sobie nie wierzę. Wszedłem do środka, na starcie każdy się na mnie gapił. Żadne zaskoczenie.
-Dzień dobry.- powiedziała nauczycielka, coś koło trzydziestki. Wolnym krokiem zająłem ostatnią ławkę przy oknie.
-Ty jesteś...
-Justin Bieber, miło mi.- wyprzedziłem ją i posłałem figlarny uśmieszek.
-Tak, tak. Więc przechodzimy do lekcji.- była nieco zamieszana, cóż onieśmielam ludzi ale żeby aż tak ?
Ostatnia lekcja dobiegła właśnie końca, najgorsza lekcja na tej cholernej planecie dobiegła końca. Od razu poczułam się lepiej. Miałam za sobą angielski, dla mnie to męka. Dosłownie biegiem wyszłam z sali, gdy już byłam poza nią oparłam się o ścianę.
-Przeżyłam.- powiedziałam do siebie.
Zauważyłam Justina idącego w moją stronę, był bardzo blisko. Cholera, sekundę temu cieszyłam się z życia a teraz on to psuje. Stanął na przeciwko mnie i położył dłoń na ścianę, niemal dotykała mojej głowy. Znowu te uczucia, nieprzyjemne uczucia. Jeżeli on będzie przebywał tak blisko mnie, to chyba następnym razem, zejdę na zawał.
-Czyżby moja obecność Ci przeszkadzała ?- szepnął lekko nachylając się ku mnie. Na moje szczęście korytarze puste, większość skończyła już swoje lekcje, tak jak ja ale ktoś mnie musiał zatrzymać.
-Skąd Ci to do głowy przyszło ?- odparłam bawiąc się palcami.
Nagle Carey wyszedł z sali. Zesztywniałam on też wydawał się zaskoczony. Chryste, jak to mogło wyglądać ? Justin nachylony nade mną, twarzą w twarz, taka sytuacja..
-Dzień Dobry.- powiedziałam odsuwając się od Justina.
-Dzień dobry.- odrzekł wpatrując się w nas. Zatrzymał się na Justinie. Obserwował go z takim zimnem w oczach, sam Justin też na niego spoglądał i równie groźnie. Dziwne, tak jakby nie byli sobie obcy. Boże spraw aby to nie okazała się prawda.
-Więc Carey, to znaczy pan Carey
-To znaczy pan Willis- błyskawicznie się poprawiłam- Jest nauczycielem angielskiego chyba nie miałeś dzisiaj z nim lekcji.
-Tak, to prawda.- odparł Carey.
-Aha, nauczyciel angielskiego, ta jasne. Muszę już iść, została mi jeszcze jedna lekcja.- powiedział.
Justin sprawiał wrażenie złego. Widziałam to. Z jego oczów można wszystko odczytać. Carey też wyglądał na dziwnego. Coś tu jest nie tak.
-Cóż ja też muszę iść, do widzenia.- wymamrotałam i jak najszybciej wyszłam ze szkoły. Nie miałam ochoty go słuchać. Co ja pierze, nie miałam siły. Wolałam już wredne dogadywanie Justina.
Siedziałam w swoim pokoju. Justina jeszcze nie było. Odrobina spokoju, chociaż i tak wiele myśli mnie zadręczało. Miałam wrażenie, że Justin i Carey się znają, mają coś ze sobą wspólnego. Chodziłam niespokojnie po pokoju, co minutę a nawet nie spoglądałam przez okno, czy może Justin nie idzie. Nadal go nie było. Musiałam to wykorzystać. Chciałam zaspokoić swoją ciekawość. Weszłam na korytarz. To co mnie tu przyciągnęło to pokój Justina. Tak, musiałam. Chwilę się zastanawiałam. Weszłam do środka, nie wiedząc czy dobrze robię. Co mnie zdziwiło na wstępie ? Nie zrobił chlewu. Myślałam, że to tym bałaganiarza. Dobra, do rzeczy nie przyszłam tu aby oceniać czy jest syf czy nie ma. Chciałam się coś o nim dowiedzieć. Wiem, nie powinnam ale on nie daje mi wyboru. Muszę przecież wiedzieć z kim mieszkam. Zaczęłam od szafy, nic innego niż ubrania czyli też nic interesującego. W półce, obok łóżka też nie znajdowało się nic niezwykłego. Puste paczki papierosów, dominowały Marlboro. Serce zaczęło mi być coraz szybciej, przecież może się tu zjawić w każdej chwili. Nina, co ty do cholery robisz ?! Co jeżeli mnie nakryje ? Wolę nie myśleć o tym co by mi zrobił. Udusił ? Stawiam na coś bardziej brutalnego. Niespokojnie rozglądałam się po pokoju i tak miałam świadomość, że może tu wejść a wtedy to będzie mój koniec. Jednak nie mogłam przestać. Ciekawość była silniejsza od strachu. Schyliłam się i zajrzałam pod łóżko. No wreszcie, coś co wygląda podejrzanie. Na to czekałam ! Dwa duże pudła i jedno mniejsze, czarne. Nie tracąc czasu, chwyciłam za te co było najbliżej, czyli małe. Zabrałam się za otwieranie, z trudem bo ręce mi się trzęsły ale udało się. Jasne cholera. Tego się nie spodziewałam. Pistolet. Tak to była broń. Nie potrafiłam nad sobą zapanować, gwałtownie włożyłam go do pojemnika i przesunęłam na miejsce. Czyli co ? Mieszkam z mordercą tak ? Dobrze wiedzieć.
Przepraszam. Tyle czasu nic nie dodawałam, że sama jestem na siebie zła. Chodzi o to, że rozdział napisałam w zeszycie i jakoś nie potrafiłam znaleźć czasu, żeby go przenieść. Dobra i jeszcze jest słaby. Ale chociaż długi, takie mam wrażenie. A wam się podoba ? Taki trochę, trochę bardzo nudy. Piszcie co wy myślicie. : )
Ogólnie to mam napisany 5 rozdział i chyba stwierdzam, że jest lepszy. Jeżeli chodzi o to kiedy go dodam to zależy od was, komentarzy. Może za 2-3 dni, może za góra tydzień. Jak tam chcecie. Dziękuję wam bardzo za komentarze, to serio daje mi taką mega motywację.
-Jeżeli nie wiesz, tymi magicznymi drzwiami wchodzimy do szkoły.- powiedziałam lekko drwiąc z niego.
-Żartujesz ? Myślałem, że do Narni.-odparł i wszedł do środka. Przewróciłam oczami i weszłam za nim. Szliśmy przez zapełniony korytarz, co nie było dziwne. Dziwne było to, że oczy każdego były skierowane na naszą dwójkę, w szczególności na niego, Justina. Wychodzi na to, że nie tylko na mnie robi wrażenie. Chyba, źle to określiłam. Ich twarze pokazywały co innego. Zamieszanie. Te niepokojące spojrzenia. Wszyscy szeptali do siebie co też nie należało do normalności, przynajmniej dla mnie. Jestem pewna, że dla Justina to codzienność, jest kim jest. No właśnie kim ? Kim musi być żeby ludzie tak na niego reagowali ?
-Chodźmy sprawdzić twój plan lekcji.- zaproponowałam tak aby nikt nie spostrzegł, coś mnie łączy z Justinem.
-Taa, prowadź.- odparł obojętnie, rozglądając się po szkole.
Nie zwracał uwagi na ten cały szum wokół niego, ja też się starałam. Podeszliśmy do tablicy, gdzie znajdowały się różne ogłoszenia i nasz cel, plan lekcji.
-Chyba ich popierdoliło, z rana mam się uczyć matematyki..- warknął sam do siebie.
-Cóż, przyzwyczaj się.
-Nie każ mi co mam robić.
-Nie masz wyjścia.
-Właśnie, że mam ale z niego nie skorzystam, tym razem \.- powiedział opierając się o ścianę.
-Ty pewnie nie opuścisz żadnej lekcji, wagary nie wchodzą w grę.- dodał, posyłając w moją stronę szyderczy uśmiech.
-Nic o mnie nie wiesz.- szepnęłam znowu aby nikt niczego nie zauważył.
-Wiem więcej niż Ci się wydaje.- zaśmiał się.
Pokręciłam głową. Próbowałam nad sobą zapanować. Nie chciałam wybuchnąć przy wszystkich. Dobra, nie odważyłam bym się powiedzieć złego do Justina.
-Widać, że jesteś tchórzem. Boisz się opinii innych. Nie udawaj, że mnie nie znasz suko.- warknął, patrząc się na mnie.
Co miałam powiedzieć ? Zaprzeczyć ? Ale to wszystko prawda. Tak, dokładnie tak. Jestem tchórzem i wreszcie ktoś mi to powiedział w oczy.
-Dobra daj mi spokój.- powiedziałam na skraju załamania. Widziałam to jak wszyscy, co do jednego zerkali na nas, co było najlepsze wcale nie próbowali się ukrywać, wręcz przeciwnie. Idioci. Miałam wrażenie, że ja wiem najmniej. Czułam się obco bo oni wiedzą a ja nie. Mimo to widzę w nim coś niepokojącego, nie mając świadomości co. Zadzwonił dzwonek Jedyny ratunek. Gwałtownie odwróciłam się w stronę swojej klasy. Chciałam jak najszybciej się tam znaleźć, żeby po pierwsze zejść z oczu tym frajerom a po drugie (to główny powód) nie być już w obecności Justina.
-Nie pokażesz mi gdzie jest sala matematyczna ?-poczułam jego dość mocny uchwyt, trzymał mnie za ramię.
-To się pospiesz bo oboje się spóźnimy.- zakomunikowałam, kierując się w przeciwną stronę.
-Koniec świata.- zaśmiał się i ruszył za mną.
Każda minuta dłużej spędzona w jego towarzystwie, sprawiała, że mój stan psychiczny się pogarszał. Jeszcze raz powie coś tak samo mądrego a wyląduję w psychiatryku.
-Sala matematyczna.- wskazałam na drzwi.
Cholernie skomplikowana trasa. Cały czas prosto, nawet GPS tutaj nie pomoże.
-Widzisz jak chcesz to potrafisz. -zaśmiał się a potem oblizał usta. Muszę to przyznać, gdy się uśmiecha wygląda cholernie seksownie. Co dopiero jak oblizuje usta. Gdy się złość no też źle nie wygląda.. I gdy stoi oparty o ścianę... Kurwa on ma to w sobie. Ma też odpychający charakter, to go psuje.
-Powodzenia.-wydusiłam z siebie. Miałam nadzieję, że usłyszę no nie wiem "dziękuję" ale widocznie to dla niego za wiele. Czy on kiedykolwiek używa tego słowa ?
-Na szczęście to kopniak w tyłek pomaga.- powiedział podnosząc lewą brew do góry. To było zabawne, kopnąć to go mogę ale w inną część ciała, tą z przodu.
Odwróciłam się i poszłam do swojej klasy. Miałam go dość, co nie powinno nikogo dziwić.
Justin
Coraz bardziej zaczyna mnie denerwować ta suka. Nie dość, że próbuje być miłą i robi mi łaskę, że po szkole mnie oprowadza to jeszcze udaje, że mnie nie zna. Ja się tak nie bawię. Albo przejdzie jakąś zmianę, albo, albo zobaczy jak ja potrafię zabawić się ludźmi.
Ciągle stałem przed salą. Minęło jakieś 10 minut lekcji. Po cholerę mam iść na resztę, nie opłaca się. Z drugiej strony mogę mieć problemy, a mam czym sobie głowę zawracać. Pierwszy dzień, pierwsza lekcja i już nieobecność. W sumie mogę wmówić nauczycielowi, że bus mi uciekł albo mnie przycisnęło. Kupią to. Nie takie kłamstwa wciskałem, nie takim ludziom.
Ostatecznie postanowiłem jednak stać wyjść na grzecznego chłopaka i iść na lekcję. Otworzyłem drzwi. Sam sobie nie wierzę. Wszedłem do środka, na starcie każdy się na mnie gapił. Żadne zaskoczenie.
-Dzień dobry.- powiedziała nauczycielka, coś koło trzydziestki. Wolnym krokiem zająłem ostatnią ławkę przy oknie.
-Ty jesteś...
-Justin Bieber, miło mi.- wyprzedziłem ją i posłałem figlarny uśmieszek.
-Tak, tak. Więc przechodzimy do lekcji.- była nieco zamieszana, cóż onieśmielam ludzi ale żeby aż tak ?
Nina
Ostatnia lekcja dobiegła właśnie końca, najgorsza lekcja na tej cholernej planecie dobiegła końca. Od razu poczułam się lepiej. Miałam za sobą angielski, dla mnie to męka. Dosłownie biegiem wyszłam z sali, gdy już byłam poza nią oparłam się o ścianę.
-Przeżyłam.- powiedziałam do siebie.
Zauważyłam Justina idącego w moją stronę, był bardzo blisko. Cholera, sekundę temu cieszyłam się z życia a teraz on to psuje. Stanął na przeciwko mnie i położył dłoń na ścianę, niemal dotykała mojej głowy. Znowu te uczucia, nieprzyjemne uczucia. Jeżeli on będzie przebywał tak blisko mnie, to chyba następnym razem, zejdę na zawał.
-Czyżby moja obecność Ci przeszkadzała ?- szepnął lekko nachylając się ku mnie. Na moje szczęście korytarze puste, większość skończyła już swoje lekcje, tak jak ja ale ktoś mnie musiał zatrzymać.
-Skąd Ci to do głowy przyszło ?- odparłam bawiąc się palcami.
Nagle Carey wyszedł z sali. Zesztywniałam on też wydawał się zaskoczony. Chryste, jak to mogło wyglądać ? Justin nachylony nade mną, twarzą w twarz, taka sytuacja..
-Dzień Dobry.- powiedziałam odsuwając się od Justina.
-Dzień dobry.- odrzekł wpatrując się w nas. Zatrzymał się na Justinie. Obserwował go z takim zimnem w oczach, sam Justin też na niego spoglądał i równie groźnie. Dziwne, tak jakby nie byli sobie obcy. Boże spraw aby to nie okazała się prawda.
-Więc Carey, to znaczy pan Carey
-To znaczy pan Willis- błyskawicznie się poprawiłam- Jest nauczycielem angielskiego chyba nie miałeś dzisiaj z nim lekcji.
-Tak, to prawda.- odparł Carey.
-Aha, nauczyciel angielskiego, ta jasne. Muszę już iść, została mi jeszcze jedna lekcja.- powiedział.
Justin sprawiał wrażenie złego. Widziałam to. Z jego oczów można wszystko odczytać. Carey też wyglądał na dziwnego. Coś tu jest nie tak.
-Cóż ja też muszę iść, do widzenia.- wymamrotałam i jak najszybciej wyszłam ze szkoły. Nie miałam ochoty go słuchać. Co ja pierze, nie miałam siły. Wolałam już wredne dogadywanie Justina.
*
Siedziałam w swoim pokoju. Justina jeszcze nie było. Odrobina spokoju, chociaż i tak wiele myśli mnie zadręczało. Miałam wrażenie, że Justin i Carey się znają, mają coś ze sobą wspólnego. Chodziłam niespokojnie po pokoju, co minutę a nawet nie spoglądałam przez okno, czy może Justin nie idzie. Nadal go nie było. Musiałam to wykorzystać. Chciałam zaspokoić swoją ciekawość. Weszłam na korytarz. To co mnie tu przyciągnęło to pokój Justina. Tak, musiałam. Chwilę się zastanawiałam. Weszłam do środka, nie wiedząc czy dobrze robię. Co mnie zdziwiło na wstępie ? Nie zrobił chlewu. Myślałam, że to tym bałaganiarza. Dobra, do rzeczy nie przyszłam tu aby oceniać czy jest syf czy nie ma. Chciałam się coś o nim dowiedzieć. Wiem, nie powinnam ale on nie daje mi wyboru. Muszę przecież wiedzieć z kim mieszkam. Zaczęłam od szafy, nic innego niż ubrania czyli też nic interesującego. W półce, obok łóżka też nie znajdowało się nic niezwykłego. Puste paczki papierosów, dominowały Marlboro. Serce zaczęło mi być coraz szybciej, przecież może się tu zjawić w każdej chwili. Nina, co ty do cholery robisz ?! Co jeżeli mnie nakryje ? Wolę nie myśleć o tym co by mi zrobił. Udusił ? Stawiam na coś bardziej brutalnego. Niespokojnie rozglądałam się po pokoju i tak miałam świadomość, że może tu wejść a wtedy to będzie mój koniec. Jednak nie mogłam przestać. Ciekawość była silniejsza od strachu. Schyliłam się i zajrzałam pod łóżko. No wreszcie, coś co wygląda podejrzanie. Na to czekałam ! Dwa duże pudła i jedno mniejsze, czarne. Nie tracąc czasu, chwyciłam za te co było najbliżej, czyli małe. Zabrałam się za otwieranie, z trudem bo ręce mi się trzęsły ale udało się. Jasne cholera. Tego się nie spodziewałam. Pistolet. Tak to była broń. Nie potrafiłam nad sobą zapanować, gwałtownie włożyłam go do pojemnika i przesunęłam na miejsce. Czyli co ? Mieszkam z mordercą tak ? Dobrze wiedzieć.
***
Przepraszam. Tyle czasu nic nie dodawałam, że sama jestem na siebie zła. Chodzi o to, że rozdział napisałam w zeszycie i jakoś nie potrafiłam znaleźć czasu, żeby go przenieść. Dobra i jeszcze jest słaby. Ale chociaż długi, takie mam wrażenie. A wam się podoba ? Taki trochę, trochę bardzo nudy. Piszcie co wy myślicie. : )
Ogólnie to mam napisany 5 rozdział i chyba stwierdzam, że jest lepszy. Jeżeli chodzi o to kiedy go dodam to zależy od was, komentarzy. Może za 2-3 dni, może za góra tydzień. Jak tam chcecie. Dziękuję wam bardzo za komentarze, to serio daje mi taką mega motywację.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zajebiste @KMasowska
OdpowiedzUsuńOo, stęskniłam się za tym opowiadanien. Ciekawe co łączy Justina i Careya.. I skąd wszyscy znają Biebera? Nie moge sie doczekać kolenjnego. x
OdpowiedzUsuńświetny xx nie moge sie doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńYay! Doczekałam się 4! Jest intrygujący :D naprawdę :D aż chce się czytać dalej i dalej :) czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńLexi
(Ola143Cody)
Zajebiste ! czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny.. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńJuż myślałam że skończyłaś z pisaniem,a to jednak cud.Dodałaś <3 rozdział jest megaa
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCo ty gadasz. Fajny rozdział. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńWez wrzuc ten rozdzial 5 jak najszybciej , bo ni moglam wytrzymac i codziennie 5 razy dziennie wchodzilam na to opowiadanie i myslalam co bedzie dalej. Ten rozdzial jest super .. CHCE WIECEJ :D
OdpowiedzUsuńOgólnie całe opowiadanie mi się podoba. Jest tajemnicze przez co nie można przewidzieć co się stanie.
OdpowiedzUsuńTen rozdział-wspanialy. Jestem taka ciekawa kim jest Justin, ze każdy o nim mówi...Co łączy go z Careyem...
Pozdrawiam i życzę weny:)))
świetnie :)
OdpowiedzUsuńWow! zajebisty <3
OdpowiedzUsuńZajebiste!
OdpowiedzUsuńSuper czakan na nastepny <3
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial, wieczorem zaczne czytac od poczatku :) x
OdpowiedzUsuń@iamb3li3b3r
*.* wcale nie był taki nudny :3
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog! Czekam na nn. Mogłabyś mnie informować na tt? <3
OdpowiedzUsuń@forgetmydreams
Zajebisty rozdział, pisz szybko nowy bo nie mogę się już doczekać x
OdpowiedzUsuńZajebiste. Pisz nowy i dodawaj <3
OdpowiedzUsuńrozkręca się kjlfjdfjsj
OdpowiedzUsuńooo sie doczekalam *.* cudowne opowiadanie, czekam na nn
OdpowiedzUsuńSuper *-* <3 masz głowę do opowiadań ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne...strasznie mi się podoba .CZEKAM <3 / @yumbieberrr
OdpowiedzUsuńPodesłałaś mi tego bloga na TT i cholernie Ci za to dziękuję! Fabuła sama w sobie jest intrygująca, chociaż jeszcze nie odkryłaś przed nami dużej ilości jej części. Piszesz bardzo luźno i dobrze, a przede wszystkim ciekawie :) Za to masz u mnie dużego plusa. Akcja nie dzieje się za szybko ani za wolno. Panuje umiarkowane tempo. Nie robisz większych błędów oprócz niektórych, napotkanych przeze mnie literówek, ale to każdy rozumie :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o głównych bohaterów.
Postać Niny jest wyjątkowo intrygująca. Ma tą swoją tajemnicę, której jeszcze nam nie wyjawiłaś i co do cholery ma z tym wspólnego Pan od angielskiego?! Będę miała o czym rozmyślać w nocy :))
Za to Justin... Tajemniczy, niebezpieczny, pociągający przystojniak - czyli norma. Norma, którą w opowiadaniach z nim po prostu ubóstwiam <3
To, jak Nina reaguje na jego samą obecność. To. musi. coś. znaczyć. ^^
No i to całe spłonięcie domu jego rodziców... Ja chcę natychmiast więcej i więcej! Booosze, więcej!
Czekam ze zniecierpliwieniem na piąty rozdział i liczę, że będzie w nim trochę więcej scen z Niną i Justin'em razem. Jesssu, ale by się działo *o*
Poinformujesz mnie? :) @and_so_much
Super, masz wielki talent. Fabuła jest taka tajemnicza, jak w kryminałach sami musimy dociec na razie co jest tą tajemnicą, co bardzo dobrze świadczy o twoim stylu pisania. Nina ma tak jakby dwa oblicza. A Justin jest zły, pociągający i niebezpieczny. Dlatego podoba mi się jeszcze bardziej :) Nie będę mogła spać po nocach czekając na kolejny rozdział i na dalszy rozwój akcji <3 / @Swagger_Dzager
OdpowiedzUsuńZajebisty <33 ! D:
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ♥♥♥
Świetny ♥ nie mogę się doczekać kolejnego ; * / craaazy_mofo
OdpowiedzUsuńSuper blog. Js pierwszy raz i już go kocham. Zaobserwowałam^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
miss-hanuss.blogspot.com
Świetne to jest,naprawdę wciąga.Kiedy następny bo nie mogę się doczekać.Ola
OdpowiedzUsuńawww... świetne *O*
OdpowiedzUsuńFajnee xDD Czekam na kolejny roodziaał : ))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńte opowiadanie jest świetne. nie moge się doczekać nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam teraz wszystkie rozdziały. wciągające :)czekam na nastepne
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie! czekam na kolejny rozdział! :) @iamzaynsdoll
OdpowiedzUsuńLove it xx
OdpowiedzUsuńsuper! <3
OdpowiedzUsuńswietne! nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. strasznie mnie wciagnelo twoje opowiadanie <3 @againineedyou
OdpowiedzUsuńno nie mogę doczekać się następnego, świetne jest to opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńSuuper! *__*
OdpowiedzUsuńŚWIETNE ^^
OdpowiedzUsuńWow naprawde super. Pisz kolejne opowiadania :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, tylko mam mieszane uczucia.. nie wiem co mam myśleć o Justinie i Careyu i ta bron znaleziona przez Ninę w rzeczach Justina.. mniejsza, nie mogę doczekać się następnego rozdziału :-)
OdpowiedzUsuń♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
OdpowiedzUsuńUwielbiam
@awhmyLoueh
piszę szczerze że mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń