-Justin ?- powiedziałam cicho mając nadzieję, że dostanę odpowiedź potwierdzającą. Nic z tego. Po tych słowach zobaczyłam, że ten ktoś ucieka. Minęła dosłownie sekunda a go już nie było. Minęło jakieś 10 minut zanim się ocknęłam. Pierwsze pytanie które mi się nasunęło do głowy to kto to i co do cholery tam robił. Pierwsza odpowiedź jaka mi się nasunęła ? Justin. Przecież on nie wrócił do domu. On mógł śmiało siedzieć w tych krzakach. To by świadczyło, że próbował podpalić dom ? Absurd. Po co miałby to robić ? Przecież ogień był w pokoju Justina. Nie, to, że Justina nie ma w domu nie musi od razu oznaczać, że to on za tym stoi. Przecież to nie ma sensu. Chociaż kto inny mógłby to zaplanować ?
*
Obudziłam się, oczywiście niewyspana. Zbyt dużo na głowie, zbyt dużo wydarzeń powodujących to, że myśli nie dają spokoju. Kiedy już się zaśnie, nie ma ulgi. Wtedy kontrolę przejmują koszmary. Dla zróżnicowania one cię dobijają i nie dają odpocząć. Leniwie stałam i podeszłam do szafy zabierając ubrania na dzisiaj. Następnie weszłam do łazienki i załatwiłam poranną toaletę. Nie musiałam się śpieszyć. Dzisiaj sobota. Dzień wolny od szkoły. Dzień wolny od Carey (chociaż nigdy nie wiadomo) Zdałam sobie sprawę, że nie powiedziałam rodzicom o tym co miało miejsca w nocy. Powinni wiedzieć, że usmażyliby się w własnym domu ? W sumie nie było aż tak źle. Szczerze, nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Postanowiłam sama się jakoś dowiedzieć czy to Justin za tym stoi. Zeszłam na dół. Czekało na mnie śniadanie i rodzice. Justina ciągle nie ma ? Czy to jest podejrzane ?
-Justin jest ? - zapytałam próbując udawać obojętną.
-Przyszedł nad ranem a teraz siedzi zamknięty w swoim pokoju.- oznajmił tata popijając kawę.
Usiadłam i zaczęłam jeść chociaż nie miałam na to ochoty. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Przyszedł esemes. Wyciągnęłam telefon i otworzyłam wiadomość. Była od Lauren- żadne zaskoczenie.
"Musimy pogadać. Możemy do ciebie przyjść ? W sensie ja i Toby. Pilne."
Toby w moim domu ? Niby z jakiej racji ? Jednak nie miałam wyboru. Wiem, że Toby jest dla Lauren bliski i powinnam go jakoś zaakceptować. Chociaż spróbować.
"Dobra, możecie przyjść."
Po chwili dostałam kolejny esemes:
"Czekaj na nas, za 15 minut będziemy."
Dałam naczynia do umywalki a potem weszłam na górę. Zatrzymałam się na korytarzu. Chciałam wejść do pokoju Justina i tak po prostu go zobaczyć. Tak wiem- idiotyczne. Ostatecznie jednak weszłam do swojego pokoju i zaczęłam ogarniać ten syf który się tu nagromadził. Dość długo nie "przyjmowałam" gości więc trudno się nie dziwić. Jak mam doprowadzić do porządku ten burdel w 15 minut ? Przynajmniej pościelę łóżko a resztę najzwyczajniej rzucę do szafy. Powierzchownie czysto. Usiadłam na łóżko i czekałam na tą dwójkę. Tak w zasadzie po co chcieli ze mną pogadać ? Na jaki temat ? Zgaduję, że znowu to samo- Justin. Usłyszałam dzwonek. Szybko zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi. Jak się nie myliłam stali tam Lauren no i oczywiście Toby. Do końca miałam nadzieję, że może coś mu wypadnie. Niestety pojawił się.
-Cześć.- powiedziałam opierając się o ścianę.
-Hej.- przywitała się Lauren wchodząc do środka. Zamknęłam za nimi drzwi. Weszliśmy na górę.
-On jest u siebie ?- wyszeptała Lauren. Kiwnęłam potwierdzająco głową a następnie weszłam do pokoju.
Usiadłam na łóżku a Toby i Lauren oparli się o drzwi zamykając je.
-Więc o czym "pilnym" chcieliście pogadać ?- zapytałam kierując spojrzenie na nich.
-Poważnie Justin pobił się z Willisem ?- powiedziała Lauren z niedowierzaniem.
-Tak. Nie pytaj mnie dlaczego, bo szczerze nie wiem.- oznajmiłam cicho aby Justin nic nie usłyszał.
Toby stał i nic nie mówił. Tak jakby nad czymś myślał. Był tym pochłonięty.
-Mówiłam, że on jest jakiś nienormalny.- dodała Lauren już nie tak cicho.
Nagle zauważyłam, że drzwi się otwierają. Zobaczyłam w nich Justina. Zatrzymał wzrok na Tobym.
-Co ty tu robisz ?- zapytał Justin z wyczuwalnym napięciem wpatrywał się w Tobiego.
-To wy się znacie ?- wstałam i podeszłam bliżej Justina.
-Czego tu szukasz ?- kontynuował dalej Justin. Wzrastała u niego złość.
-Ty nic nie wiesz, musimy pogadać.- rzekł Toby.
-O co chodzi ? Znasz go ?- Lauren najwidoczniej była zaskoczona.
-Mogę ci wszytko wyjaśnić.- rzekł Toby ciągle gapiąc się na Justina.
-Nie potrzebuję wyjaśnień.- Justin wolnym krokiem podchodził do Tobiego. -Wiem, że jesteś taki sam jak oni.- stał już na przeciwko Tobiego.
-Musimy pogadać.- zakomunikował Toby.
-Jedyne co musisz to wyjść i to w tej chwili.- warknął i szturchnął go a potem wyszedł z pokoju.
Toby nie czekając poleciał za nim. Co to miało być ? Cholera, wszystko jest takie popieprzone.
-Musimy pogadać.- zakomunikował Toby.
-Jedyne co musisz to wyjść i to w tej chwili.- warknął i szturchnął go a potem wyszedł z pokoju.
Toby nie czekając poleciał za nim. Co to miało być ? Cholera, wszystko jest takie popieprzone.
Justin
Byłem już do reszty wkurwiony. Wyszedłem z domu aby ochłonąć jednak chwila potem znowu powróciły te emocje. Znowu tu był.
-Masz 50 sekund, potem możesz spieprzać albo pożałujesz.- odwróciłem się i stałem na przeciwko Tobiego.
-Słuchaj, ja chciałem z nimi skończyć ale nie mogę...- powiedział stojąc sztywno.
-Jak nie możesz ? Daruj sobie takie pierdolenie.- warknąłem powstrzymując swoją złość.
Toby spuścił głowę w dół.
-On powiedział, że...- wyszeptał nie podnosząc wzroku na mnie.
-Twój czas się skończył.- odepchnąłem go a potem sam podszedłem do drzwi.
-Nie mam wyjścia, groził że ją skrzywdzi.- usłyszałem za plecami jego głos.
Nie wiedziałem co myśleć. Może to kolejne kłamstwo, aby mnie zniszczyć ?
***
No więc jest 10 rozdział ! Serio, nie przypuszczałam, że dociągnę do 10 rozdziału. Myślałam, że się poddam już na starcie ale dzięki wam i waszym komentarzom dalej piszę to opowiadanie. Mam nadzieję, że je dokończę. : )
Jeżeli chodzi o sam rozdział to wiem- późno. Gdy miałam początek uznałam, że jest do dupy i usunęłam potem jakoś mi nie szło pisanie i ostatecznie nie jestem zadowolona. Na dodatek jest krótki, kolejny minus. Następny rozdział będzie lepszy, bo zaistnieje jakieś zbliżenie pomiędzy Justinem i Niną, heh. Powinien pojawić się przed szkołą, czyli prawdopodobnie w niedzielę. Zależy też od komentarzy.
Jeżeli to czytasz to proszę skomentuj. To mnie strasznie motywuje. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. <3
Jeżeli chodzi o sam rozdział to wiem- późno. Gdy miałam początek uznałam, że jest do dupy i usunęłam potem jakoś mi nie szło pisanie i ostatecznie nie jestem zadowolona. Na dodatek jest krótki, kolejny minus. Następny rozdział będzie lepszy, bo zaistnieje jakieś zbliżenie pomiędzy Justinem i Niną, heh. Powinien pojawić się przed szkołą, czyli prawdopodobnie w niedzielę. Zależy też od komentarzy.
Jeżeli to czytasz to proszę skomentuj. To mnie strasznie motywuje. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ